Licencja

Za jedyne 49,90 PLN możesz stać się
właścicielem „Autoportretu w futrze.”
200 igieł utka, z precyzją godną mistrza,
twarz Dürera w formie skarpet
z domieszką elastanu.

Poranna kawa przypomni ci,
że nic dwa razy się nie zdarzy.
Wszystko dzięki białemu kubkowi z dużym uchem.
Bawełniana torba z cytatem Szymborskiej
sprawdzi się w drodze po zakupy.

W malinowym chruśniaku
znajdziesz się w mig.
Wystarczy zapalić świecę zapachową.
Płonie nawet do czterdziestu godzin,
ku pamięci wiersza Leśmiana.

Jak chcesz rzucić się w odmęty,
to tylko w szortach do kąpieli
z nadrukiem „Ogrodu Rozkoszy Ziemskich”
Jheronimusa Boscha,
(ponoć materiał nigdy nie blaknie).

A ja tym wierszem
odbieram wam, kimkolwiek jesteście,
licencję na zabijanie

 

A Ja Urojona

Utwór wyróżniony w konkursie wydawnictwa „Papierowy Motyl”.

A ja jestem urojona,
urojona nie do wiary,
     urojona aż do krwi. „ …
                                                                                 Wisława Szymborska

Jedna piąta sekundy wystarczyła do zakochania.
Potem ubierałam cię w słowa,
ty rozbierałeś mnie niecierpliwie.
Przestrzeń do życia zamknęliśmy w uścisku.
Posiadacze jednego łóżka, okna bez widoku,
z drżącymi szybami, przez które napływało
światło księżyca, omywające stopy, nanoszące muszle,
sypiące bursztynowy piasek w oczy.

Nie mogłam zasnąć.
Pilnowałam twoich butów, zostawionych na brzegu.
Czekałam, aż się obudzisz.
Znów narysujesz dla mnie dzień.

Lubię jak o świcie,
w nieważkości wciąż płyniemy,
odwróceni plecami do ziemi.

Pamiętaj by jutro przynieść pęk piwonii,
żebym mogła wykąpać się w ich zapachu.
Ja dla ciebie przygnę najcięższą gałąź w jabłoniowym sadzie,
gdzie palce jesieni już dotykają naszych głów.

Ja jestem urojona, czysta jak liczba.
Ty – ostoja rzeczywistości.
Co zrobisz beze mnie, gdy napotkasz
nierozwiązywalne równanie?

Nie chcę patrzeć, jak osobno płyniemy,
nie trzymając się za ręce, ku ziemi.

Lirydy

Może zdążę napisać o wiośnie

nim zszarzeją trawy

opustoszeją gniazda

umilkną zmęczone skowronki

Ujawniam swoje liryczne ja wpatrzone w niebo

W dzień skrzydła sójki kradną światłu błękit

otwierając na oścież okno w chmurach

Kwietniowe noce rozświetla agonia Lirydów

w mezosferze znajdują swój kres a przecież

ciężkie od marzeń powinny opaść na ziemię

Tu wciąż  biega wiosna

strąca kwiaty nie bacząc na leniwe chrząszcze

co na czas nie zapyliły magnolii

maluje obrazy i natychmiast je drze

zanim nasycę się widokiem już ich nie ma

W czereśniowym  sadzie cisza

ściągnięty welon porwał wiatr

Korytarz

Jest wąski bez okien z za niskim sufitem
Wypełnia go światło jarzeniówek i ludzie
Co stoją w kolejce do przemijania
Dobrze że jeszcze chwilę temu byłam na słońcu
Prześwietliło moje palce potwierdzając
Obecność krwinek czerwonych

w co można zwątpić patrząc na kolor twarzy

Stoję bo miejsca siedzące zajęte
Przez tych co przyszli przed ósmą

przed ósmą to ja jeszcze spałam
śniło mi się że wyłaniam
rzeczy niemożliwe
z wierszy białych

Teraz próbuję wydobyć z pamięci
Zapach lasu ale to szum morza
Natrętnie poleca swe usługi
Jako uznany niwelator stresu

niestety…..

– Halo! Przepraszam!
– Czy pani jest ostatnia?

Cóż mogę odpowiedzieć
Gdy nie wiem
Które miejsce zajmuję
W kolejce do przemijania
Kto jest przede mną
I czy za mną będzie
Pytająca w kurtce
Koloru chabrowego

Sen

Aktualizacja pamięci

Z uwzględnieniem

Zawartości kosza

Wiersz nieswój

Jak to jest

Nie zacisnąć na czas powiek

Znów mierzyć noc bezsennym wzrokiem

 

Wciąż jesteś nie swoja

Miejsce u szczytu stołu nie dla ciebie

Masz oczy nienawykłe do mocnego światła

 

Wróć do cienia

Tam wszyscy wolą widzieć

Tych co są nieswoi

 

Siedź grzecznie z boku i patrz

Jak toczy się życie

O smaku własnoręcznie wyciskanych soków

Zgodnych z porami roku

Pigwowych nalewek

Wyklarowanych snami

 

Podczas gdy ty

Nadużywasz  słów

Wypowiadanych nie w porę

Wypełniasz nimi

Kolejny niechciany wiersz

Wciąż pozostając nie swoja

 

 

 

Kurz

drży

w paśmie światła

dobiegającym

spod uchylonych powiek

wrasta

w porzucone lustra

na głębokość

cienia

wzbija obłokiem

nad głowami żegnanych

nie dość szczelna

jest nawet skóra

Copyright © Jadwiga Gala 2002-2023